PROTOKÓŁ Geheime Staatspolizei Wydział 4/lla KarlsruhePrzedstawiciele handlowi Joachim Brandt, Alfred Kohl i Uwe Nehrkorn zostali dziś zatrzymani "Pod Kulawym Capem", gdy wyrażali swe niezadowolenie z Fuhrera. Na zmianę krzyczeli: "Adolf to..." i słowa, których nie można zacytować, lecz stanowiących najcięższe obelgi pod adresem naszego, wybranego przez Boga, Fuhrera. Nawet tutaj powtórzyli wszyscy trzej wielokrotnie i namiętnie, że podtrzymują powyższe wyrażenie. Zatrzymani zostali przekazani do SD celem podjęcia czynności prawnych. Kriminalsekretar Host Trzech kretynów zawieziono do Dachau, gdzie spotkało ich gorące przyjęcie. To dowodzi, do jakiego stopnia trzeba być ostrożnym, gdy się pyskuje na ludzi. "Gestapo" - następna powieść Svena Hassela oparta na wstrząsających przeżyciach z czasów jego służby w jednostce karnej Wehrmachtu.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Od stycznia 1945 roku zaczęła się paniczna ewakuacja ludności niemieckiej z Zachodnich i Wschodnich Prus. Około dwóch milionów niemieckich cywilów, rannych żołnierzy i robotników przymusowych, pod huraganowym ogniem artylerii i bombami Armii Czerwonej, szukało dróg ucieczki na Zachód. Mogli już tylko liczyć na pomoc resztek 2. Armii niemieckiej. W styczniu 1945 roku ze zgrupowania kurlandzkiego przerzucono na Pomorze cztery pełne dywizje, wśród nich 4. Dywizję Pancerną. Miały one wzmocnić zachodniopomorski front, a także osłaniać ewakuację ludności cywilnej i rannych z portów Gdańska, Gdyni i Mierzei Wiślanej. O tej wielkiej ucieczce sporo już pisano. Ale o tych, którzy osłaniali uchodźców - o "żołnierzach ostatniej godziny" - niewiele. Hans Schäufler, podporucznik 35. Pułku 4. Dywizji Pancernej, opisuje ostatnie miesiące wojny, zaciekłe walki na Pomorzu z nacierającymi wojskami 2. Frontu Białoruskiego. Rozpaczliwe próby utrzymania Tucholi, Torunia, Bytowa, Kartuz, Żukowa, Gdyni, Sopotu. I wreszcie Gdańska, który stał się dla Niemców "kotłem czarownic" i gdzie zginął dowódca 4. Dywizji, gen. Clemens Betzel. Pisze o odwadze i bohaterstwie żołnierzy i oficerów, ale i o tych, których pokonał strach, i którzy nie chcieli już dalej walczyć. Opisuje dramat pasażerów zatopionych statków "Wilhelma Gustloffa" i "Goi". Wspomina również własną dramatyczną ucieczkę w pierwszych dniach maja przez Bałtyk, na niewielkiej motorówce, aż do Heibigenhafen. Dostał się do niewoli angielskiej, miał więc więcej szczęścia niż jego koledzy, internowani w Szwecji, i w grudniu 1945 roku przekazani przez Szwedów Sowietom. Opisuje też mało znany epizod zbombardowania przez aliantów w Neustädler Bucht (koło Lubeki) statków niemieckich z kilkoma tysiącami więźniów obozów koncentracyjnych.
...Trafia nas pocisk i zapala silnik. Mały z trudem uruchamia automatyczną gaśnicę. Ogień gaśnie. Silnik znów warczy. To piękna muzyka dla naszych uszu. Mały ociera pot z poczerniałej od kurzu i paliwa twarzy. - Cholerne szczęście, że mamy te gaśnice. - Ledwie udaje mu się to powiedzieć, grom uderza w czołg i wyrywa włazy z ich gniazd. Zostaję wyrzucony z miejsca artylerzysty i wielka łapa zdaje się mnie wciskać w pokład pod armatą. Gęsty strumień krwi zalewa mi twarz i oślepia. Mały pada nieprzytomny między pociski. Eksplozja rzuca go dokładnie w poprzek armaty. Skrzynia amunicyjna rozpłatała jego skórzany hełm... (fragment)
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni